Wyjazd: Bieszczady - Lwów 2010

"Bieszczady - Lwów" 5-12 lipca 2010r.

Gdy gości się przyjaciół, pragnie się pokazać im najpiękniejsze zakątki. Takich w Polsce jest wiele! Trudno podjąć decyzję? Naszym Gościom ze Schwalbach zaproponowaliśmy Bieszczady, tym bardziej, że w planach był także Lwów. Trasy wędrówek zaproponował olkuski PTTK, ale i wśród nas były "wygi turystycznych szlaków" a Gunter przyjechał wyposażony w niemieckie mapy i przewodniki po Bieszczadach. Toteż, ze względu na warunki pogodowe i potencjał ludzki, każdy dzień planowaliśmy wspólnie. Był to także czas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej i drużyna z Niemiec w tym czasie (5-12 lipca) grała aż dwa mecze! Należało, więc wziąć pod uwagę i kibicowanie.

Czy przeżyliśmy jakieś przygody? W górach każdy krok, no - prawie każdy krok, jest przygodą: otwierają się coraz to nowe widoki tak, że zachłystujesz się pięknem; pokonujesz własne słabości i widzisz zmagania innych; poznajesz i uczestniczysz w czymś tak wielkim jak Siła Natury, Siła Przyrody, Żywioł! Dla mnie każdy dzień był Przygodą a pozwolę sobie wspomnieć o dwóch: osuwisko na drodze, spowodowane czerwcowymi powodziami, gdy w czasie objazdu spowodowanego czerwcowymi powodziami Pan Rafał - kierowca, w ostatniej chwili odbił w prawo. I zniknięcie Manfreda:, gdy wsiadaliśmy do busów- był, gdy wysiedliśmy by ruszyć na szlak - jego nie ma. Oczywiście znalazł się, troszkę rozżalony, dzięki telefonom komórkowym i uprzejmości personelu "Trolla"?

Nie będę opisywać chronologicznie całej wyprawy, bo powstałby kolejny przewodnik, ale?

Bramę Bieszczad przekroczyliśmy w Lesku (kiedyś Lisku) niewielkim mieście nad Sanem z kościołem Nawiedzenia NMP z 1530r., zamkiem ? pierwotnie gotyckim, synagogą z XVI/XVII w., Kirkutem z najstarszymi w Polsce macewami z XVI w.

Naszą bazą w Bieszczadach był pensjonat "Troll" w Cisnej, wsi lokowanej już w XVI w., należącej przez długie lata do rodu Fredrów. "Troll" godny polecenia, ponadto urzekł nas inny, położony wysoko pensjonat "Jeleni Skok" z przepięknymi widokami a amatorom niezwykłych" wrażeń rekomendujmy lokal "Siekierezadę" z mroczną i tajemniczą atmosferą. Warto!

Połoniny, Siwe Wiry, Tarnica, Kolejka Bieszczadzka, drewniana architektura cerkiewna, ludzie kochający swój Region i pięknie o nim opowiadający. Warto!

Aby pobyt w Bieszczadach wykorzystać optymalnie, jeden dzień zagospodarowaliśmy udając się w Podróż Bieszczadzką, realizując całodniowy program objazdowy. Piękna pogoda, wyborowe europejskie wielojęzykowe towarzystwo i Przewodnik zapewniający przeżycia także intelektualne. Szlak Architektury Drewnianej poznaliśmy we fragmentach; jest jednak w Bieszczadach miejsce, gdzie można zobaczyć wszystkie cerkwie tego regionu: kryte gontem i blachą, białe, brązowe, zielone, pokryte mchem i patyną czasu - to Myczkowce, dawna jednostka wojskowa, teraz ośrodek Caritas dla dzieci -z pięknym parkiem przyrodniczym, "Edenem" dla zwierząt i ptactwa, ale przede wszystkim z miniaturowymi cerkwiami. Warto tam pojechać, tym bardziej, że właśnie otwarto: "Ogród Biblijny" przepiękne architektoniczne miejsce z roślinami i fragmentami Biblii, które ich dotyczą. "Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia"- Ps 24.1, można przeczytać w "otwartej Księdze" przy wejściu.  Dalej dziewanna, bukszpan, len i? proponuję pojechać, zobaczyć, zadumać się? i wracając z Bieszczad zatrzymać się na małym cmentarzu w Machowej przy mogile młodego niemieckiego żołnierza - Austriak Otto Schimek " został stracony przez Wermacht, w 1944r., ponieważ wzbraniał się strzelać do polskiej ludności". Teraz spoczywa w pokoju a Polacy umieścili na Jego grobie biało - czerwoną flagę i pamiętają o świeżych kwiatach.

Z Bieszczad udaliśmy się do Lwowa. Zawsze, kiedy tam jestem ogarniają mnie takie emocje, że relacja z pobytu byłaby zbyt ckliwa-jednak podobne uczucia stały się udziałem całej naszej grupy ileż wszędzie historycznych śladów polskiej bliskości- "serce szybciej bije i coś chwyta za gardło.."- Padały uwagi osób, które po raz pierwszy odwiedziły Lwów.

Odnotowuję, więc jedynie ten fakt i oddaję się wspomnieniom zachęcając wszystkich, którzy jeszcze nie gościli w tym pięknym pełnym polskiego/ a więc europejskiego uroku mieście?: jedźcie, "ta ni ma jak Lwów". Niemiecka grupa zetknęła się z mało znaną historią naszych wschodnich kresów - a my? Rozumiemy teraz pełniej ich wzruszenie, gdy odwiedzają Wrocław?

Lwów i Wrocław dziedzictwo europejskiej historii-naszej historii?